segunda-feira, 8 de maio de 2017
Ekstraklasa. Legia tym razem zwycięska w Szczecinie. Kuriozalny karny Radovicia
Ekstraklasa. Legia Warszawa wygrała z Pogonią w Szczecinie 2:0 i w pełni zrewanżowała się za jesienną porażkę z "Portowcami". Dzięki zwycięstwu mistrzowie Polski nie stracili kontaktu z czołówką, zrównując się punktami z Lechią i tracąc jedno "oczko" do Jagiellonii i Lecha. Pogoń kończyła dzisiejszy mecz w "10", a Miroslav Radović zapisał się w historii Ekstraklasy, zatrzymując się przed wykonaniem rzutu karnego, w wyniku czego sędzia słusznie nie uznał trafienia. Zwycięzka
Pogoń rozpoczęła spotkanie z aktualnym mistrzem Polski z dużym animuszem. Nie minęła minuta, a w polu karnym z piłką był Spas Delew i Adam Gyurcso. Akcje nie kończyły się strzałami, ale był to sygnał dla rywali, że Portowcy nie chcą im łatwo oddać punktów. Mobilizacja musiała być tym większa, że Pogoń musiała sobie radzić bez Adama Frączczaka (uraz), a rekonwalescent Rafał Murawski usiadł na rezerwie.
Tym samym kapitanem został Jarosław Fojut, ale nie on, a Mateusz Matras otrzymał tuż przed pierwszym gwizdkiem najwięcej braw. Defensywny pomocnik rozegrał niedawno setny mecz w ekstraklasie w granatowo-bordowych barwach, więc nie zabrakło okolicznościowej pamiątki. W 6. minucie Pogoń pierwszy raz realnie zagroziła legionistom. Dośrodkowanie do niepilnowanego Delewa było dobre, ale Bułgar nie zdecydował się na strzał z pierwszej piłki. Próbował ją przyjąć, piłka mu uciekała, a sztuczka piętą została zablokowana. Po chwili było jeszcze mocne uderzenie Dawida Korta, ale niecelne. Jeszcze gorzej spudłował lider Legii Vadis Odjidja-Ofoe, który doszedł do dogrania Miro Radovicia na 6. metr i mając w zasadzie pustą bramkę – posłał piłkę nad poprzeczkę. Nie pozostało mu nic innego, jak ze wstydu wtulić się w siatkę bramki. Pogoń tak świetnej sytuacji przed przerwą nie miała, ale dyktowała warunki gry. Widać było, że Portowcy są skoncentrowani, by gola nie stracić, ale gdy już z piłką byli na połowie goście – starali się akcję finalizować choćby strzałem z dystansu. Arkadiusz Malarz miał sporo pracy, a przy uderzeniach Nunesa, Korta czy Gyurcso mógł drżeć o wynik. Legia już w doliczonym czasie pierwszej połowy raz jeszcze zaatakowała. Zrobiła to po mistrzowsku, ale Radović z 4 metrów nie pokonał Słowika. Ten jakimś cudem wybronił bowiem jego strzał, po składnej akcji Guliherme z Odjidją-Ofoe. Trener Jacek Magiera nawet nie drgnął. Nie mógł zrozumieć, jak jego najlepsi zawodnicy mogli zmarnować dwie kapitalne okazje. Po zmianie stron zobaczyliśmy inną Legię. Jak na faworyta przystało, goście zaatakowali z gwizdkiem, Pogoń za mocno się cofnęła i nie minęło 5 minut a było 0:1. Odjidja-Ofoe wymanewrował obronę, wyłożył piłkę Dominikowi Nagy’emu, a ten technicznym strzałem pokonał Słowika. Po godzinie gry mecz mógł być rozstrzygnięty, bo z karnego strzelał Radović. Kapitan Legii jednak przycwaniakował: zatrzymał się przed strzałem, a gdy Słowik rzucił się w bok – trafił w drugą stronę bramki. Sędzia międzynarodowy Szymon Marciniak uznał, że było to nieprzepisowe i gola nie uznał. Gospodarze odzyskali wigor i zaczęli rozkręcać swoje ataki. Tyle, że w 67. minucie błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Jarosław Fojut. Odjidja-Ofoe wypuścił w tzw. uliczkę Radovicia, a stoper tuż przed polem karnym go sfaulował. Za przewinienie wyleciał z boiska, a Thibault Moulin trafił do siatki. Pierwsze uderzenie trafiło w mur, dobitka przeszła przez gąszcz nóg i wpadła do siatki. Chwilę później na boisku pojawił się Rafał Murawski, ale raczej po to, by zabezpieczyć swoją bramkę. Goście mieli ogromną przewagę, kontrolowali spotkanie i punktowali gospodarzy. Ci mogli zdobyć honorowego gola, bo dobrą sytuację miał np. Seiya Kitano. Atrakcyjność meczu: 6/10 Piłkarz meczu: Vadis Odjidja-Ofoe
Assinar:
Postar comentários (Atom)
Nenhum comentário:
Postar um comentário