W Polsce jako pierwszy o sprawie Alana Fialho napisał "Super Express". Brazylijski obrońca z polskim paszportem sądził się z Fluminense, a więc z klubem, z którego latem 2014 roku trafił do Legii Warszawa. Fialho przy Łazienkowskiej kariery nie zrobił, ale później był wypożyczony jeszcze do Arki Gdynia, gdzie w sezonach 2014/15 i 2015/16 rozegrał 30 meczów w pierwszej lidze.
Fluminense nie płaciło Fialho
Za każdym razem, gdy Fialho był wypożyczany, Fluminense - które dodatkowo jeszcze dwukrotnie przedłużało z nim kontrakt: w 2016 i 2017 roku - deklarowało, że będzie opłacać część jego wynagrodzenia. Ale deklarowało, nie znaczy, że płaciło. Zaległości rosły, aż piłkarz zdecydował się oddać sprawę do sądu, którą właśnie wygrał.
904 tysiące 550 reali, czyli nieco ponad 700 tys. złotych. Tyle Fluminense teraz musi zapłacić Fialho, który od lutego jest wolnym zawodnikiem. Na sumę składają się nie tylko zaległości płacowe i procenty, ale też kary wynikające z niewywiązywania się ze zobowiązań.
Nenhum comentário:
Postar um comentário